czwartek, 24 marca 2016

Rozdział 1

*Violetta*

Mam na imię Violetta, mam 18 lat i właśnie idę do klasy 3 liceum. Tak wiem, w tym roku matura, ale jakoś nie przyjmuje tego zbytnio do wiadomości. Wraz z mamą często się przeprowadzamy, dlatego też za każdym razem zmieniam szkołę. Mój ojciec, hm... co tu dużo mówić? Mama opowiedziała mi, że zostawił nas dla innej kobiety jak była ze mną w ciąży. Ale nie ważne. To już przeszłość. Moja mama jest wobec mnie bardzo wymagająca, ale sądzę, że to dlatego że chce wychować mnie na porządnych ludzi. Wydaje mi się, że jestem osobą poukładaną i skromną. Moją pasją jest czytanie książek. Nauka jest dla mnie najważniejsza. Za każdym razem, bardzo denerwuję się przed pójściem do nowej szkoły, lecz tym razem było troszkę inaczej...

*Leon*

Mam na imię Leon, mam 18 lat i w tym roku będę zdawać maturę, co oznacza że idę właśnie do 3 klasy liceum. Moją pasją jest motocross. Uwielbiam motory. Gdy jeżdżę, czuję się wolny i zapominam o codziennym życiu. Moi rodzice mają kancelarię adwokacką, gdzie spędzają każdą wolną chwilę. Uwielbiam też nocne imprezy. Ta muzyka, kumple, alkohol... Wiem, że nie jest to dobre zachowanie, ale ja po prostu tak mam. Gdy się do czegoś przyzwyczaję, trudno mi to przezwyciężyć i to właśnie moja wada. Kumple uważają mnie za rasowego podrywacza. Może to i prawda w pewnym sensie, ale umiem zwalczyć kiedy tylko chcę. Należę do osób, które łatwo się nie poddają i do końca walczą o swoje. Uwielbiam tajemnicze dziewczyny. Zapomniałem też wspomnieć o szkole... - tak, wiem. Nie jest to moja mocna strona, ale staram się jak mogę. Wracając do tematu to mam wrażenie, że ten rok szkolny przyniesie wiele tajemnic...

*Violetta*

***Właśnie skończyły się wakacje... ***

Z samego rana natrętny budzik ciągle i nie daje mi spokoju. No nic, czas ruszać do szkoły. Założyłam białe rurki i różową lekką koszulkę na krótki rękaw.Wykonałam wszystkie poranne czynności i zeszłam na dół. Na stole stała przygotowana poranna kawa z mlekiem. Chwyciłam czajnik z czarną plastikową rączką po czym delikatnie przechyliłam naczynie. Gorący napój delikatnie wlewał się do filiżanki a ja uważnie przyglądałam się tej czynności. Moje myśli powędrowały w kierunku "jak będzie wyglądał pierwszy dzień w nowej szkole". Po upiciu jednego łyka kawy spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 8:20. Jeżeli za sekundę nie wyjdę z domu to się spóźnię! Zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy, założyłam moje białe conversy i wybiegłam z domu jak oparzona. Przed domem spotkałam mamę.
- Pierwszy dzień szkoły i już będziesz spóźniona... - powiedziała złowrogo patrząc w moim kierunku
- Przepraszam mamo. Jak wrócę to porozmawiamy. Spieszę się - powiedziałam szybko biegnąc w kierunku furtki. Po drugiej stronie ulicy na podwórku stał mój sąsiad - Roger.
- Hej Violu! - krzyknął, trzymając w rekach jakieś grabie
- Hej Roger. Strasznie się spieszę. Odezwę się później - krzyknęłam patrząc w kierunku przyjaciela
- Zaczekaj! - wołał mnie, Przewróciłam teatralnie oczami, ale musiałam się zatrzymać.
- Tak? - odwróciłam się
- Dałabyś się zaprosić na jakieś ciastko do kawiarni? - zapytał ze spojrzeniem małego szczeniaczka. Jeszcze tylko tego mi brakowało. Owszem, lubiłam z nim rozmawiać i w ogóle, ale nic do niego nie czuje i na tym poprzestańmy.
- Roger, wybacz ale już ci tłumaczyłam... Nie mam teraz kiedy umawiać się z facetami. Przede mną matura, nauka - nie mogę. Przepraszam cię - powiedziałam. Nie mam ochoty się z nim umawiać a poza tym moja mama nigdy by się nie zgodziła na randki z chłopakami. W sumie to już jestem przyzwyczajona do takiego życia.
- Muszę już lecieć. Na razie - pożegnałam się i pobiegłam jak najszybciej w stronę szkoły. Mój telefon wskazywał godzinę 8:38. Cholera no, już jestem spóźniona. I to pierwszy dzień w NOWEJ, podkreślam NOWEJ szkole. Nienawidzę się spóźniać. Wcześniej mi się to nie zdarzało. W końcu dobiegłam do szkoły. Na placu już było pusto. Ile tylko sił biegłam w kierunku drzwi wejściowych. Niestety! Pech chciał żebym akurat w tym momencie się potknęła i to akurat na ostatnim schodku. "Błagam, nie teraz!" krzyknęłam odruchowo łapiąc się za bolącą kostkę. W pewnym momencie chłopak o ciemnych kasztanowych włosach i niesamowicie powalających zielonych oczach podbiegł do mnie. Wyglądał na osobę, która się mocno spieszyła. Domyślam się że również na lekcje.
- Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest? - zapytał kucając zaraz przy mnie
- Wszystko dobrze, tylko trochę boli mnie noga - powiedziałam dalej trzymając rękę na nodze, marszcząc przy tym czoło.
- Chodź! Nie można tego tak zostawić - powiedział po czym chwycił moją rękę zawieszając ją przez swoje ramię i podnosząc do góry.



- Daj spokój... nic mi nie jest - powiedziałam mając nadzieję, że mnie puści
- Oszalałaś? To powinien zobaczyć lekarz, ale najpierw pójdziemy do pielęgniarki - powiedział stanowczo nieznajomy. Zamilkłam. Nie odzywałam się od tamtej pory w ogóle. Gabinet pielęgniarki najwyraźniej znajdował się na drugim piętrze bo chłopak skierował się ze mną w stronę schodów. Czułam się skrępowana całą tą sytuacją. Nim się spostrzegłam weszliśmy do dość sporego białego gabinetu.
- Pani Aniu przyniosłem tutaj taką sierotkę, która przewróciła się na schodach - powiedział do ślicznej młodej kobiety. Wyglądała na ok. 38 lat.
- Posadź ją na łóżku - wskazała na pokryte zielonym materiałem skórzane, lekarskie łóżko.
- Co się stało? - zapytała.
- Szłam po schodach i potknęłam się - odpowiedziałam.
- Zaraz ją obejrzę tylko powiedz mi tylko czy jesteś uczennicą naszej szkoły? - zadała kolejne pytanie.
- Właściwie to dzisiaj miał być mój pierwszy dzień w tej szkole - powiedziałam, zgodnie z prawdą.
- W porządku. A ty Leon - zwróciła się do chłopaka - nie powinieneś być na lekcji?
- I tak jestem spóźniony, nie pójdę na lekcję, bo moja wychowawczyni mnie zabije - odpowiedział.
- Leon idź na lekcję, bo dyrektor mnie zabije jak się dowie, że nie odesłałam Cię na lekcję! - powiedziała ostrzej. Z uwagą przyglądałam się tej rozmowie aż w końcu postanowiłam się odezwać:
- Idź Leon. Poradzę sobie. Dziękuję Ci za wszystko jeszcze raz
- Nie zostawię Cię dopóki nie upewnię się, że wszystko jest dobrze - odpowiedział. Westchnęłam.
- Ale jesteś już i tak spóźniony, a jest pierwszy dzień szkoły dopiero - powiedziałam
- To zróbmy tak... pani nas nie wyda - spojrzał się na kobietę z zażenowaną miną - a my dzisiaj nie pójdziemy do szkoły bo nas zabiją!
- Co to to nie! Jeżeli moja mama dowie się, że nie poszłam na lekcje to mnie podwójnie zabije! - oznajmiłam
- No prooooszę! - błagał. Wraz z 38-letnią kobietą spojrzałyśmy się na siebie w tym samym czasie,
- No w sumie to i racja. Nie idźcie już na lekcje bo was zabiją, a ja obiecuje że nie wydam was - puściła do nas oczko.
- Jest pani najlepsza na świecie - pocałował ją w policzek. Chyba musi ją bardzo lubić jako pielęgniarkę oczywiście. Kobieta nachyliła się nad moją nogą i dokładnie sprawdziła moją kostkę. Miała idealnie wypielęgnowane dłonie i długie czerwone paznokcie. Gołym okiem widać że jej twarz pokryta jest dużą warstwą ciemnego fluidu. Wyglądała niczym z solarium. Jej włosy przybrały kolor ombre w wyniku padającego na nie światła słonecznego.
- Wydaje mi się, że to nic poważnego. Zwykłe skręcenie. Ale na wszelki wypadek idź z tym do lekarza - powiedziała.
- Dziękuję - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy spowodowanym zdrową kostką - Oczywiście pójdę.
- Uważajcie na siebie - powiedziała gdy wychodziliśmy z gabinetu. Leon zamknął za nami białe drzwi i skupił swój wzrok na mnie.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytałam z lekkim uśmiechem na twarz i zarumienionymi policzkami.
- Nic, nic - odpowiedział lekko skrępowany.
- A więc jesteś Leon... - zaczęłam rozmowę.
- Tak - zaśmiał się - A ty?
- Violetta - odpowiedziałam
- Śliczne imię dla ślicznej dziewczyny - odpowiedział uwodzicielskim głosem.
- Daj spokój...
- To chodź do mnie - wyciągnął ręce w moim kierunku.
- Po co? - zdziwiłam się.
- Nie zejdziesz sierotko po schodach sama - i znów ten uwodzicielski ton głosu.
- Poradzę sobie - powiedziałam próbując zakryć rumieńce na twarzy. Tak wiem, mam z nimi spooory problem.
- Pffff skoro nie chcesz to nie - odpowiedział i zszedł na dół. Ja próbowałam zacząć stąpać po ziemi skręconą nogą, ale było to ciężkie i mimo iż tak bardzo nie chciałam, musiałam go zawołać.
- No dobra! Potrzebuję pomocy, Leon! - powiedziałam z ciężkim sercem.
- Wiedziałem! - odpowiedział pewny siebie. Podszedł do mnie i wziął w ten sam sposób co poprzednio. Jego perfumy były takie śliczne, że zatopiłam się w nich i nie wiedziałam o istniejącym świecie. Kiedy się ocknęłam byliśmy już na dole.
- Dasz radę już sama? - zapytał.
- Jasne. Dziękuję - chłopak tym razem wskazał na swój policzek. Gest ten miał oznaczać, że chciał dostać buziaka za pomoc.
- Pffff chyba śnisz - odpowiedziałam i odwróciłam się. Następnie żwawo jak na moją chorą nogę szłam przed siebie - A tak na poważnie teraz...
- Tak?
- Po Twoim zachowaniu domyślam się, że Twoje hobby to podrywanie dziewczyn?
- Oooo nie! Rozgryzłaś mnie - powiedział śmiejąc się przy tym.
- Ja do godziny 15 nie wracam do domu, bo jeśli wrócę to mama mnie zabije - powiedziałam z miną zbitego psa.
- Właśnie! Miałem się zapytać... Aż tak surową masz mamę? - zdziwił się,
- I to jeszcze jak! - odpowiedziałam. Nie bardzo mam ochotę mówić o tym, ale nie mogę mu tego powiedzieć - nie chcę.
- Opowiesz mi coś osobie? Skoro mamy tyle czasu to trzeba znaleźć jakiś wspólny temat.
- O mnie? Nie za wiele ciekawych rzeczy o mnie możesz wiedzieć, ale skoro chcesz wiedzieć to w porządku, ale chodźmy gdzieś usiąść bo mnie boli noga - powiedziałam.
- W porządku - odpowiedział.

Leon uznał, że najlepszym miejscem na wyciszenie i normalną rozmowę jest najbliższy park. W związku z tym udaliśmy się w tamtym kierunku...

****************************************************
Witamy Was bardzo serdecznie pod pierwszym rozdziałem a zarazem prologiem! Mamy nadzieję, że rozdział Wam się podoba. Chcemy podkreślić, że wbrew pozorom Violetta i Leon nie będą razem tak szybko. Czekają ich różne przeszkody, wyzwania i .... tajemnice! Czekamy na komentarze :*

Buziaczki :*



niedziela, 20 marca 2016

Kilka słów o nas... 😊

Witamy Was bardzo serdecznie na naszym blogu, który jest opowiadaniem o znanej Wam parze z serialu Disneya pt. "Violetta", mianowicie o Violetcie i Leonie. Mam na imię Natalka i wraz z moją siostrą - Patrycja, zamierzamy prowadzić tego bloga. Mamy po 16 lat i chodzimy do klasy 3 gimnazjum. Naszą pasją jest właśnie pisanie opowiadań, ale znaleźć czas by nasze wypociny były godne przeczytania, nie jest łatwo. Przyznamy się, iż prowadzilysmy bloga o tej samej tematyce już wcześniej ale te opowiadania nie były zbytnio ciekawe. Ostatnio wzięłam się za czytanie tego opowiadania od początku i powiem że było ono wręcz żałosne hahah. Prawde mówiąc to na wczesniejsze opowiadanie miałyśmy ułożona fabułę, ale w ogóle z niej nie korzystalysmy (haha) tylko wszystkie akcje i sytuację były wymyslane na gorąco. Teraz zamierzamy trzymać się planu, a wszystkie pomysły, które przyjadą nam do głowy w trakcie pisania będziemy układać do planu jako 'następny punkt'. Ale to tak na marginesie. Moim hobby jest czytanie książek, ale nie takich naukowych, tylko bardziej romanse ❤ uwielbiam je. Kochani, bardzo zależy nam na tym, aby pod każdym postem znalazło się choć kilka komentarzy, abyśmy miały motywację na pisanie dalej 😉. Mamy nadzieję, ze nasze opowiadanie nie zanudzi Was na śmierć i będziecie mieli ochotę czytać jr regularnie 😊. Rozdział pierwszy postaramy się dodać jak najszybciej.

Buziaczki 😙